W sezonie przeziębień i grypy przychodnie nie nadążają z obsługą pacjentów. Lekarze zostają po godzinach, a panie z rejestracji odbierają telefony obiema rękami. Uf! W końcu udało nam się zarejestrować. Idziemy na wizytę z radością i nadzieją, że szybko wrócimy do zdrowia, wchodzimy do gabinetu, opisujemy swoje dolegliwości i najczęściej słyszymy- potrzebny będzie ANTYBIOTYK. Wychodzimy z gabinetu szczęśliwi i już czujemy się zdrowsi, bo mamy zapisane tabletki. Jednak w 80% przypadków antybiotyk jest niepotrzebny, ponieważ zabija on bakterie, a większość sezonowych dolegliwości wywołują wirusy, na które zwyczajnie nie działa. Osłabia tylko organizm, otwierając wrota dla kolejnych infekcji.
Antybiotyk to nie herbatka ziołowa.
Świat pędzi coraz szybciej. Chcemy być ciągle zdrowi, aby sprostać temu wyścigowi. Nadgodziny, dwa etaty, studia oraz kursy absorbują cały nasz czas. Jesteśmy zmęczeni i niedożywieni. Pojawia się przeziębienie. Zamiast położyć do łóżka, odleżeć swoje i po kilku dniach wyzdrowieć to my natychmiast biegniemy do lekarza, licząc na cudowną tabletkę, która postawi nas na nogi. Dostajemy antybiotyki- które większość lekarzy przepisuje jak cukierki. Nie działają one na większość z naszych chorób i to nie dzięki nim za kilka dni wracamy do zdrowia. Zawdzięczamy to tylko i wyłącznie ciężkiej pracy naszego układu odpornościowego. Czasami tylko zostają z nami wzdęcia, biegunki, skurcze jelit, mdłości oraz zgaga, których wcześniej nie było….. Niestety te dolegliwości w wielu przypadkach nie mijają tak szybko jak kilkudniowe przeziębienie.
Antybiotyki niszczą wrogów i przyjaciół.
Nasze ciało zamieszkałe jest przez biliony bakterii. Tworzą one osobny organizm nazywany mikrobiomem. Odgrywa on kluczową rolę we wchłanianiu substancji odżywczych, produkcji witamin, utrzymania wysokiej odporności oraz zdrowia psychicznego. Natura tak to stworzyła, że wszystko działa idealnie, gdy zachowana jest równowaga. Trwa ona dopóki nie pojawi się…. antybiotyk. Zabija on wszystko na swojej drodze. Nie odróżnia bakterii szkodliwych od pożytecznych. W konsekwencji po kuracji antybiotykowej mamy zaburzoną naturalną florę bakteryjną i w wielu przypadkach pojawiają się dolegliwości opisane w poprzednim punkcie.
Co to znaczy zaburzona flora bakteryjna?
Po antybiotykoterapii zmienia się wszystko. Powstają dysproporcje w składzie bakterii tworzących mikrobiom. Zmniejsza się liczba bakterii pożytecznych, a ich miejsce zajmują szczepy zjadliwe. Dochodzi także do niekontrolowanego rozrostu grzybów Candida. Strzępki grzybni oraz szkodliwe bakterie wytwarzają toksyny wpływające negatywnie na cały organizm. Dochodzi do powstawania stanów zapalnych jelit, pojawiają się alergie oraz nietolerancje pokarmowe. Zaczyna sypać się cały organizm. Gdy dodamy do tego zmęczenie i pośpiech towarzyszący nam codziennie, to mamy gotowy efekt błędnego koła- infekcja goni infekcję, na którą dostajemy kolejny antybiotyk, który kolejny raz osłabia nasz organizm.
Antybiotyki i nieszczelne jelito.
Nieszczelne jelito stało się ostatnio bardzo rozpowszechnionym pojęciem. I bardzo dobrze, gdyż wreszcie zwrócono uwagę na jedną z bardzo ważnych przyczyn wielu chorób trapiących społeczeństwa wysokorozwinięte. Co oznacza to pojęcie? W wyniku kilku czynników dochodzi do zaburzenia właściwego funkcjonowania jelita, w jego ścianach powstają nadżerki, przez które do krwi wnikają substancje, które nie powinny się tam znaleźć. Wywołują one alergie, choroby autoimmunologiczne oraz powodują stany zapalne w całym organizmie. Jednym z czynników mających wpływ na powstawanie zespołu nieszczelnego jelita są antybiotyki. Mogą one bezpośrednio uszkadzać delikatne ścianki jelit tworząc w nich nadżerki i owrzodzenia, a także doprowadzać do zaniku kosmków jelitowych. Również zaburzone proporcje bakterii jelitowych wywołane przez antybiotykoterapię prokurują stan zapalny i pośrednio wpływają na zwiększenie przepuszczalności jelita.
Antybiotyk nie tylko od lekarza.
Mięso, jaja, ryby, warzywa oraz owoce to kolejne źródła antybiotyków dostających się do naszego organizmu. Zwierzęta hodowane na masową skalę chorują. Aby powstrzymać rozprzestrzenianie się chorób otrzymują antybiotyki, których pewna część pozostaje w mięsie, a my je zjadamy. Podobnie sprawa wygląda z rybami. Owoce i warzywa uprawiane na milionach hektarów, bez zachowania zasad natury oraz zrównoważonego nawożenia stają się bardzo podatne na choroby oraz ataki szkodników. Wymusza to częste stosowanie chemicznych środków ochrony roślin. W ich składzie często znaleźć możemy właśnie antybiotyki. Wnikają one do wnętrza owoców i warzyw, które potem spożywamy.
Kiedy należy zastosować antybiotyk.
Stosujemy kiedy mamy do czynienia z ostrą infekcją bakteryjną, z którą osłabiony organizm sobie nie radzi. Przed zastosowaniem antybiotyku zawsze należy wykonać posiew, aby dobrać go właściwie. W przypadku sepsy, ciężkich zapaleń płuc oraz innych ostrych zakażeń bakteryjnych antybiotyki ratują życie. Niestety przez ich nadużywanie powstaje coraz więcej szczepów opornych bakterii, na które one nie działają. Jeśli nie będziemy mądrze dysponować antybiotykami, to za jakiś czas okaże się, że lekarz w szpitalu nie ma czego podać pacjentowi, bo wszystko przestało działać.
Wpływ poszczególnych antybiotyków na przewód pokarmowy.
Aminoglikozydy– uszkadzają śluzówki przewodu pokarmowego powodując nadżerki oraz owrzodzenia. Niszczą kosmki jelitowe, prowadząc do zaburzenia wchłaniania. Czyszczą organizm z wielu pożytecznych szczepów bakterii.
Cefalosporyny– silne zaburzenia flory bakteryjnej jelit, przyczyniające się do występowania biegunek. Miejsce po dobrych bakteriach zajmuje Clostridium difficile wywołująca rzekomobłoniaste zapalenie jelit.
Tetracykliny– Działają toksycznie na ściany przewodu pokarmowego. Zmieniają strukturę białek błony śluzowej sprzyjając w ten sposób infekcjom oraz zwiększają ryzyko występowania chorób autoimmunologicznych.